Januszowe spojrzenie- Arsene Wenger

 „Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść” Te słowa z piosenki grupy Perfect, nie są na pewno znane Arsenowi Wengerowi. Francuz kurczowo trzyma się posady, mimo że drużyna z północnego Londynu nie tylko sypie się na boisku, ale także poza nim. Kibice zapomnieli już o słynnych Invincibles, o finale Ligi Mistrzów w 2006 roku oraz corocznych bojach o mistrzostwo Anglii. Sukcesem dla nich będzie awans do Ligi Mistrzów. Jednak priorytetem dla kibiców kanonierów, na chwilę obecną jest pożegnanie człowieka, który ten klub stworzył a teraz ciągnie go na dno.

Ciężko jest sobie wyobrazić Arsenal bez Arsena Wengera, mimo tego, iż od trzech lat mówi się o jego zwolnieniu. Człowiek, który zbudował wielki Arsenal z ulubieńca kibiców stał się najbardziej znienawidzoną personą w klubie. To pokazuje jak piłka jest przewrotna, jak łatwo spaść ze szczytu na, który tak długo się wchodziło.

Futbol się zmienia, kluby inwestują w piłkarzy kupę kasy, czasami przekraczając granicę przyzwoitości, sto milionów, dwieście, w dzisiejszych czasach to normalne i mało kogo te ceny już zaskakują. Tu właśnie zaczyna się problem Arsenalu. Wenger jest trenerem starej daty, który nie idzie z duchem czasu, dla niego wydanie ponad 40 mln € jest już przesadą i czymś niedopuszczalnym. Na tym polu Arsenal pada, bo kiedy do rywali przychodzą gwiazdy światowego formatu, do kanonierów dołączają piłkarze, nie oszukujmy się, mało wyróżniający się na tle swoich kolegów z innych klubów Premier League. W takim momencie czołówka ligi jest już nie do dogonienia.

Zawodnicy w klubie nie widzą już w osobie francuza autorytetu, nie jest to trener, za którym wskoczyliby w ogień. Gwiazdy zespołu jak Sanchez czy Ozil, kiedy nadarzy się okazja planują ucieczkę, nawet do rywala z tego samego podwórka. Nie robi to dobrej reklamy dla klubu z The Emirates. Coraz rzadziej słyszymy, aby media łączyły duże nazwiska zainteresowane grą dla Kanonierów, bądź co bądź klubu z sukcesami i historią.

Wszystko to składa się na najważniejsze, czyli brak wyników. O ile przez długich parę lat udawało się Arsenalowi utrzymywać w słynnym top four tak teraz jest już coraz gorzej, piłkarze wzięci po taniości już nie wystarczą i klub zalicza spadki na coraz to niższe lokaty, w poprzednim sezonie było piąte miejsce, w tym Kanonierzy prawdopodobnie skończą na szóstym bądź siódmym miejscu, a to dla takiego klubu jak Arsenal jest nie do zaakceptowania. Kibiców mogło ucieszyć dwukrotne zwycięstwo FA Cup, jednak kibice w Anglii patrzą tylko na tą jedną jedyną Premier League i to ona jest najważniejszym wyznacznikiem sukcesu.

Arsene Wenger najwidoczniej nie dostrzega, że jego obecność szkodzi klubowi. Wiadome jest, że jest do niego przywiązany i chce dla niego jak najlepiej, ale właśnie czy nie byłoby najlepiej dla Kanonierów, gdyby w poprzednim sezonie złożył rezygnacje, a nie przedłużał kontrakt o kolejne dwa lata. Ten klub potrzebuje powiewu świeżości, kogoś, kto pokaże nową drogę oraz nowy futbol, kogoś, kto nie będzie bał się wydawać pieniędzy i będzie przyciągać coraz to większe nazwiska na The Emirates.

Prawdopodobnie będzie to ostatni sezon Wengera w Arsenalu, czy jednak ta zmiana nie przyszła za późno i klub będzie trzeba budować od podstaw, bo stare fundamenty już się wykruszyły. Tego dowiemy się po sezonie, kiedy klub pewnie przejmie Carlo Ancelotti i zacznie tworzyć nowy Arsenal, drużynę która znów będzie chciała być jak ci słynni The Invincibles.